Historia napisana od tyłu
Wedle internetowych wyroczni najpierw powinien powstać blog o milionowym zasięgu, profile na Facebooku i Instagramie z pierdylionem fanów i lajków, a dopiero później imprezy.
Jednak Ride to be powstało w dokładnie odwrotnej kolejności.
Na jednej z wycieczek motocyklowych zrodził się pomysł zorganizowania imprezy motocyklowej. W ciągu dwóch tygodni wymyśliliśmy formułę, nazwę, znaleźliśmy miejsce, partnerów i zorganizowaliśmy pierwszą imprezę pod brandem Ride to be, na którą, pomimo deszczu, dotarło kilkaset osób (videorelacja).
Po imprezie założyłem profile w serwisach społecznościowych i po 5 miesiącach udało się skupić prawie 6000 fanów na Facebooku i 4700 na Instagramie.
Dziś posty na Fejsie i kwadratowe fotki na Insta to dla mnie za mało i dlatego uruchomiłem bloga, na którym będę się dzielił moim subiektywnym spojrzeniem na motocyklowy świat.
Czasem popełnię tekst o życiu, technologii i innych otaczających mnie sprawach. W końcu to mój blog!
Jeśli wchodzisz tu by usprawiedliwić zakup motocykla z supermarketu to daruj sobie i idź spamować na Pudelku.
Pasuje Ci klimat? Zostań dłużej, poczytaj, zalajkuj, skomentuj.
Chcesz zaprezentować ciekawy motocykl? Pisz na hello(at)ridetobe.com (fotki wyślij WeTransferem).
O możliwościach współpracy przeczytasz tutaj.